Karolina Wilamowska

Moja praca jest moją pasją – Karolina Wilamowska prawniczka, doradczyni w Kujawsko – Pałuckim Centrum Ekonomii Społecznej w Inowrocławiu.

Jak wyglądało pierwsze Pani spotkanie z ekonomią społeczną?

– Zaczynałam 20 lat temu w Stowarzyszeniu Osób Bezrobotnych. Realizowaliśmy już wówczas, jeszcze przed wejściem ustawy o spółdzielniach socjalnych, pierwsze projekty, których celem była promocja ekonomii społecznej i spółdzielczości socjalnej. W ten sposób poznawałam środowisko organizacji pozarządowych. A że z wykształcenia jestem prawnikiem, zaczęłam prowadzić szkolenia z zakresu ekonomii społecznej, zakładania PES.

Co Panią fascynuje w tej dziedzinie?

– Organizacje pozarządowe zawsze były mi bliskie. A to jest złoty środek między III sektorem a działalnością gospodarczą. Łączy wszystko to, co najlepsze z tych dwóch dziedzin. Ale też środowisko ludzi, z którymi się dobrze pracuje, którzy robią coś nie tylko z uwagi na cele biznesowe, ale mają na uwadze również szerszą misję. A ja zawsze staram się takiej misji szukać i ją realizować.

Czy łatwo oddaje się Pani tym misjom?

– Pewnie w ocenie rodziny za bardzo. Chyba mam zakodowany od dzieciństwa gen, który sprawia, że jestem aktywna na wielu płaszczyznach. Nie tylko obsługuję podmioty ekonomii społecznej, ale też jestem członkiem różnego rodzaju organizacji pozarządowych i zarządzam stowarzyszeniem i fundacją. Jestem prezesem Fundacji Medius i Stowarzyszenia Temida w Inowrocławiu, członkiem Europejskiego Stowarzyszenia Technologicznego ELTA, Stowarzyszenia Inspektorów Ochrony Danych Osobowych.

Rzeczywiście jest tego sporo. Czy udaje się Pani łączyć sprawy zawodowe z aktywnością społeczną?

– To się naturalnie łączy. Prowadzę kancelarię adwokacką. Obsługujemy podmioty gospodarcze i współpracujemy z organizacjami pozarządowymi. Te aspekty mojego życia od wielu lat są bardzo silnie powiązane. Myślę, że udaje się to godzić. Czasami kosztem mniejszej liczby godzin snu.

I pewnie też kosztem rodziny.

– Mam dwóch synów i staram się zawsze znaleźć czas dla rodziny. Chcę, żeby wiedzieli, że zawsze mogą na mnie liczyć. Ale oczywiście zdarza się też tak, że kiedy dzieci zasną, ponownie siadam do pracy.

Co Pani zyskuje dzięki aktywności społecznej?

– Przede wszystkim satysfakcję. Mam też poczucie, że pomagam ludziom, którzy tej pomocy potrzebują. Zdobyłam wykształcenie i doświadczenie, mogę się realizować i powinnam coś od siebie dać tym, którzy mają gorzej, do których trzeba wyciągnąć pomocną dłoń. Staram się być dobrym człowiekiem i wspierać takie osoby.

Wykorzystuje Pani swoją wiedzę prawniczą w dziedzinie ekonomii społecznej. Czy osoby, które chcą  zaangażować się w taką działalność mają świadomość, w co tak naprawdę wchodzą?

– Patrząc z perspektywy lat jest na pewno lepiej, z roku na rok ta wiedza jest większa, ponieważ mamy lepszą dostępność do źródeł informacji. Jednak są to dość trudne kwestie, które wymagają pewnego wsparcia. Można  łatwo popełnić błędy. Nawet jeśli ktoś przeczyta opracowania, to za mało. Materia ekonomii społecznej jest skomplikowana i często trzeba dostosować sytuację danego podmiotu do wymogów prawa. Każdy podmiot jest inny, ma swoją specyfikę i oczekiwania w stosunku do przyszłości. Dokumenty, które są bazą do jego działalności, powinny odzwierciedlać te oczekiwania.

Co jest jeszcze do zrobienia w ekonomii społecznej z punktu widzenia prawnika?

– Ciągle jest dużo papierologii. Zbyt mało widzi się człowieka i tego co się od niego wymaga. Dokumenty się wielokrotnie powielają. Głównym problemem jest to, że nie przewidziano do końca instrumentów wspierających osoby zagrożone wykluczeniem społecznym w sytuacji, kiedy chcą one korzystać ze środków na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Nie wszyscy także zdają sobie sprawę, że zarządzanie podmiotami ekonomii społecznej nie jest proste. To jest firma, która wymaga sprawnego prowadzenia. I jeszcze klauzule społeczne, które często są martwym zapisem. Nie do końca realnie przekładają się na wsparcie PES. My, w ramach naszej działalności staramy się pokazywać, że te klauzule mają sens. Podjęliśmy decyzję, że będziemy walczyć o częstsze ich stosowanie. Chcemy wysyłać listy do samorządów wyjaśniające funkcjonowanie klauzuli społecznych i korzyści jakie mogą osiągać.

Czy jest Pani pracoholiczką czy pasjonatką?

– Znacząca część mojego życia to jest praca. Zainteresowania są związane z określonymi dziedzinami prawa i w tym najbardziej się realizuję. W wolnych chwilach sięgam po literaturę prawniczą, słucham podcastów. Wykorzystuję ten czas na doskonalenie siebie, biorę udział w szkoleniach, konferencjach, żeby nie stawać w miejscu. Moja praca jest moją pasją i nie wyobrażam sobie, żebym robiła cokolwiek innego.

Rozmawiała: Ewa Lewandowska

wszystkie kobiety ekonomii społecznej