Murem za ludźmi – rozmowa z Robertem Szaratą prezesem Wise People
Strona internetowa Waszej firmy jest naprawdę jasna i przejrzysta, czytelna dla odbiorcy.
– Bardzo się cieszę. Jeszcze nie wszystko na niej jest, ponieważ opublikowaliśmy ją niedawno, ale dziękuję. W kolejce czekają dodatkowe moduły, takie jak moduł dostępności, czy związany z pracą, a ma to znaczenie w kontekście społecznym. Te elementy jeszcze szlifujemy. Obecnie robimy wiele rzeczy naraz. Na dzisiaj priorytetem jest otworzenie się na zagranicę, na eksport, do czego bardzo intensywnie się przygotowujemy.
Co to znaczy, że przygotowujecie się do eksportu?
-Udało nam się jeszcze przed Covidem złożyć wniosek do Toruńskiej Agencji Rozwoju Regionalnego na internacjonalizację naszych działań. Otrzymaliśmy pozytywną opinię, lecz przez pandemię realizacja została wstrzymana. Teraz wracamy do projektu, będziemy się wystawiać na targach i dostosowywać naszą ofertę do potrzeb klienta zagranicznego. Już takich klientów mieliśmy, ale chcemy pozyskać więcej. Wygląda to coraz lepiej i liczymy, że ten współczynnik projektów krajowych do zagranicznych troszkę się zmieni na korzyść tych drugich. Będziemy podbijać rynek włoski, na którym jest popyt na usługi digitalowe. Tak przynajmniej wynikało z opracowań firmy konsultingowej, a ta zrobiła solidny raport, na podstawie którego działamy.
Dlaczego posiadanie strony dla małych i średnich przedsiębiorców jest dziś tak ważne?
– Jeżeli ktoś planuje działania marketingowe, to punktem centralnym jest zawsze strona internetowa, nawet jeśli jest aktywny w social mediach i działa analogowo. Ostatecznie i tak chce wytworzyć ruch, który mu dają te kanały i przekierować go na stronę, gdzie klient może dokonać zakupów, może też zbierać ludzi do lejka sprzedażowego, gromadzić dane, odpowiednio kwalifikować użytkowników pod inne środki reklamowe, ale to nie wszystko. Naszym zdaniem strona jest potrzebna z trzech powodów: pierwszy to wspomniane centrum marketingowe, drugi to wartości PR-owe, co pozwala dostrzec, czy dana firma prezentuje się dobrze wizerunkowo w stosunku do konkurencji. I trzeci powód, rzadko brany pod uwagę przez klientów, że strona nie służy tylko pozyskiwaniu klientów, ale ma także przyciągać partnerów w kontekście rąk do pracy. Jest bardzo ważne, aby budować własne serwisy karierowe, zachęcić najciekawszych kandydatów do pracy właśnie u nas. Przecież wielu przedsiębiorców narzeka na ludzi, że mają ich za mało, że odchodzą, że nie tacy ogarnięci… Jeszcze można do tych trzech punktów, dodać pół – strona to miejsce, które może ułatwić pozyskanie inwestora. Właściwe przygotowana buduje dobry wizerunek.
Czym więc się zajmuje Wise People?
– Przeprowadzamy procesy kreatywne według naszego autorskiego klucza, które pozwalają zdefiniować i zrealizować cele danej firmy. Za każdym razem budujemy produkt cyfrowy, czasem jest to strona, czasem sklep czy aplikacja. Zanim jednak do tego dojdzie, firma, dla której pracujemy musi przejść przez kilka etapów. Najpierw jest faza strategii, na której robimy warsztaty, komunikujemy się blisko z zespołem klienta, żeby określić co i po co robimy. Potem jest etap designu, na którym rysujemy to, co ma być stworzone. Kolejny etap to kodowanie, czyli development. W tych trzech krokach zamyka się cały proces. Często uzupełniamy proces o wsparcie poprojektowe, tzw. support dla utrzymania jakości oraz wsparcia rozwoju naszych klientów.
Z jednej strony prowadzicie działalność stricte komercyjną, z drugiej społeczną. Na stronie jedno z haseł brzmi „ Stoimy murem za ludźmi”.
– Wywodzimy się z tego, że szkoliliśmy i zatrudnialiśmy osoby, które przechodziły z innych branż do branży IT. Już nie szkolimy, ale wciąż zatrudniamy. Przyjmujemy osoby, które wchodzą na cyfrowy rynek pracy, np. dzięki projektom unijnym i stwarzamy dla nich stanowiska pracy dostosowane do ich możliwości. Czasem są to osoby zagrożone wykluczeniem społecznym czy niepełnosprawni. Zatrudniamy osobę niewidzącą, która zajmuje się badaniem interfejsów i sprzętów w kontekście używanie ich przez takich ludzi jak on sam. Sprawdza jak działają telefony, laptopy i różnego rodzaju oprogramowania, które mają ułatwić dostępność dla osób z niepełnosprawnością wzroku.
Włączacie się też w przedsięwzięcia adresowane do młodych ludzi.
-Staramy się wspierać każdą inicjatywę, w którą wierzymy, że ma pozytywny wpływ na otoczenie. Przede wszystkim przedsięwzięcia pomagające wyprostować ścieżki edukacyjno-zawodowe, które są niekiedy w naszym systemie dosyć pokrętne. Młodzi ludzie czasem losowo i bez większego przygotowania wybierają ścieżkę zawodową. Wspaniałym projektem jest np. Work-On, który pomagałem tworzyć przez pierwsze edycje i nadal staramy się go wspierać. Hackathon natomiast pozwala młodym ludziom, uczniom i studentom na budowanie własnego produktu cyfrowego. To fantastyczna inicjatywa Bydgoskiego Klastra Informatycznego. Staramy się ją wspierać organizacyjnie i finansowo.
Skąd ta chęć pomagania?
Wydaje się, że kluczowe jest to, że sami gdzieś przechodziliśmy przez taką ścieżkę szukając własnej drogi. Każdy z nas chciał trafić do firmy, która pozwala się rozwijać i mieć wpływ na tworzone otoczenie. Model przedsiębiorstwa społecznego własnie taki jest. Wychodzimy z założenia, że młodzi ludzie nie chcą pracować w miejscach, do których przychodzą jak do fabryki tylko odbębnić swoje osiem godzin, a jeżeli już to podejmują się tej pracy w celach stricte zarobkowych, a nie rozwojowych. Dobierając właściwe osoby można pomóc tym, którzy się pogubili, ale z drugiej strony przedsiębiorstwo społeczne jest elastyczne i dosyć wdzięczne w kontekście kształtowania otoczenia. W zależności od potrzeby rynku, potencjału jaki mamy wewnątrz, możemy robić różne rzeczy. Ta elastyczność jest kluczowa dla robienia społecznego biznesu.
Czego spodziewacie się w przyszłości?
– Spodziewam się, że zrobimy rzeczy o jeszcze większym wpływie na otoczenie. Jeżeli jako firma komercyjna zapewnimy większą stabilność i obroty, to będziemy też rozwijać nitki wsparcia w naszym otoczeniu na znacznie większą skalę. Bardzo bym tego chciał.
Komentarze
Komentowanie zablokowane