Zdrowe domy

Zdjęcie brązowego domu wolnostojącego w trakcie remontu

Zdrowe domy

Rozmowa z Jakubem Włódarczakiem prezesem spółdzielni socjalnej „Słomiany dom”
Skąd wziął się pomysł na budowę domów ze słomy?

Studiowałem budownictwo na Politechnice w Poznaniu, ale nie do końca podobało mi się to, czego się tam uczyłem. Kiedyś przez przypadek trafiłem na budowanie domów naturalnych z zastosowaniem słomy i innych tego typu materiałów. I tak się zaczęło. Ciocia poprosiła mnie o pomoc przy budowie domu na Kociewiu w Borach Tucholskich. Postawiłem warunek, że będzie to dom ze słomy i ciocia się zgodziła. Tak powstał pierwszy wykonany przeze mnie budynek.

W jaki sposób trafiliście na przedsiębiorczość społeczną?

Szukaliśmy możliwości otrzymania pomocy finansowej, aby zakupić sprzęt niezbędny do takiej działalności. To wymagało dużych nakładów. Dowiedzieliśmy się tzw. poczta pantoflową, że Stowarzyszenie Gineka udziela takiego wsparcia i skorzystaliśmy. W 2017 roku założyliśmy spółdzielnię socjalną. Ostatnio podpisaliśmy umowę na stworzenie dwóch kolejnych miejsc pracy. Obecnie zatrudniamy 5 osób. Ale współpracuje z nami prawie drugie tyle osób samozatrudnionych.

Czy jest duże zainteresowanie budownictwem tego typu?

Jak na nasze możliwości – bardzo duże. Biorąc pod uwagę całą branżę budowlaną wciąż jednak jest mało popularne. Niewiele firm się tym zajmuje. Jest większy popyt niż nasza podaż. To dobrze, ale chciałoby się więcej, bo moim zdaniem, patrząc globalnie na sytuację na świecie, budownictwo naturalne jest koniecznością. W każdej dziedzinie trzeba obniżać ślad węglowy, to jest odpowiedzialność z naszej strony.

Czym wyróżniają się domy ze słomy, na pewno tym, że są bardziej ekologiczne?

Bardzo nie lubię słowa „ekologiczny”. Jest wyświechtane i nadużywane przez wielu producentów, którzy starają się przekonać, że ich produkty są eko, co nie zawsze jest prawdą. My raczej używamy sformułowania śladu węglowego, czyli staramy się, aby suma emisji gazów cieplarnianych powstałych przy tworzeniu domu, była jak najniższa. W porównaniu z budynkami murowanymi w naszych obiektach ślad węglowy jest co najmniej pięcio-, sześciokrotnie niższy. To są dla nas bardzo istotne kwestie. Postawienie domu dla swojej rodziny to koszt rzędu kilkunastu lat życia. Budynki naturalne oszczędzają środowisku wiele zanieczyszczeń.

Kto zamawia głównie domy tego typu? Osoby, które faktycznie troszczą się o środowisko, czy może jest to trend związany z modą na ekologię?

Są dwa rodzaje klientów. Ci, którzy zwracają uwagę na środowisko naturalne. robią na przykład przemyślane zakupy, choćby minimalizując używanie plastiku. Drudzy, dla których ważne jest, aby mieszkanie było zdrowe, aby otaczały ich nieszkodliwe przedmioty i materiały.

Czy budownictwo naturalne ma perspektywy? Czy stanie się bardziej popularne?

Ono jest popularne. Ale budownictwo jest przemysłem masowym. Aby naturalne domy stały się codziennością, muszą być materiały produkowane przez duże firmy. I ten trend widać, np. włókna słomiane, czy włókna drewna stosuje się do izolowania zamiast styropianu. Takie działania są konieczne, jeżeli chcemy jako Europa obniżyć poziomy emisji dwutlenku węgla, uzyskać neutralność węglową. W tę stronę powinien rozwijać się przemysł.

Czy pandemia miała wpływ na funkcjonowanie firmy?

Straciliśmy jedno zlecenie, ale sobie z tym poradziliśmy, ponieważ mamy ich sporo. Obecnie budujemy domy w Borach Tucholskich, na Kaszubach, w okolicach Torunia i Warszawy.

Dziękuję za rozmowę

Ewa Lewandowska

/ Aktualności

Komentarze

Komentowanie zablokowane